Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 maja 2012

 Dzisiaj odebrałam z poczty przesyłkę od Janeczki http://janeczkowo.blogspot.com/ Nie wytrzymałam i od razu na poczcie musiałam zobaczyć.Czarownice są.....piękne...brak słów...zatkało mnie.Razem ze mną oglądały i zachwycały się dziewczyny z poczty.W domu rozpakowałam całość i nie wiem co powiedzieć....
Robiłam te zdjęcia by się pochwalić i nie za bardzo dobrze wyszły mi te fotki...ręce się trzęsły,słoneczko się schowało.
 Dlaczego czarownice? Dlaczego aż trzy?
Jak widać na poniższym zdjęciu,jest nas trzy przeciętne kobietki,których przyjaźń trwa do dziś i nic i nikt nie jest w stanie tego zmienić.
Opowiem Wam jak to się zaczęło.
Otóż chyba w 1992 w kioskach ukazała się "Saga o Ludziach Lodu" Kupiłam ją,przeczytałam z zapartym tchem i pożyczyłam sąsiadce z dołu.Ona też szybko przeczytała i pożyczyła sąsiadce z drugiej klatki schodowej.I tak Saga Nas połączyła,spotykałyśmy się by podyskutować nad losem Ludzi Lodu i nie tylko.
 Spotkania odbywały się u jednej,drugiej lub u mnie.Po jakimś czasie miałyśmy nawet grafik spotkań, kiedy,gdzie i o której godzinie.
Nasi mężowie przypominali nam u której dziś spotkanie.Nie pamiętam już który z nich nazwał nasze spotkania Sabatem czarownic...i tak jest do dziś,My to czarownice a nasze spotkania to Sabat.
Pomagamy sobie nawzajem,wspomagamy się nie tylko rozmową.W czasie choroby mojego męża czarownice wspierały mnie dobrym słowem,a jak trzeba było to i ochrzaniły .Mąż nawet stwierdził że wolałby 10 takich sióstr jak one niż tych 2 braci jakich ma.
 Moje dzieci mogą liczyć na nie,a ich dzieci na mnie.Na weselu mojej córki były przy mnie jak rodzina.Na weselu syna jednej z nich byłyśmy razem jak widać na powyższym zdjęciu.
Dlatego zamówiłam u Janeczki te trzy czarownice....jestem najstarsza z nich i w tym roku kończę 55lat...niby kobieta nie powinna się przyznawać do wieku,ale co tam...i tak zawsze mówię że mam naście.Teraz wychodzi na to że w tym roku skończę 15 lat do siedemdziesiątki ;-)))))

 Bardzo,ale to bardzo podobają mi się aniołki wykonane przez Janeczkę.Zapragnęłam mieć ich kilka.Różowy aniołek to moja wnusia...jak na razie jedyna kobietka.Podoba mi się to zdjęcie jej umorusanej buźki.....już tu,widać że będzie z niej aniołek inaczej,czyli mały czorcik.
 Trzy aniołki to moi wnukowie...to takie moje serduszka jak pieszczotliwie ich nazywam....choć i bywa że krzyczę na nich jak zbroją.Czarownica powiedziała by:-Ty nie krzyczysz Ty drzesz się!!!. ;-)
 A tu wszystkie aniołki razem,ten srebrny jest dla mnie.Będzie ozdobą choinki jak i gwiazda zakupiona kiedyś u Janeczki.
Tutaj cała kolekcja w komplecie...czyż one nie są piękne!!!!!
Wytrwaliście do końca tego postu? Dziękuję za uwagę.
Janeczko!!! jesteś WIELKA!!!! Czarownice są za.....biste!!!!! W tym roku spotykamy się na moich urodzinach i wtedy czarownice dostaną od czarownicy...czarownice ;-)))))))))
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i komentujących i życzę każdej z Was takich przyjaciółek jakie ja mam na swoim stanie.

piątek, 25 maja 2012

Moja ci Ona,moja!

 Moja,jedyna i nie powtarzalna torba! Wreszcie się jej doczekałam!
Kilka lat temu wyszyłam te słoneczniki,na szarej kanwie.Od razu wiedziałam że nie powieszę ich na ścianie,tylko będzie z nich torba.
Moja córka lubi szyć,ma odpowiednie maszyny,więc poprosiłam ją by mi uszyła torbę.I tak na parę lat te słoneczniki leżały u niej,a ja co jakiś czas upominałam się o moją torbę.Tak minęło 5-6 lat.Myślałam że do śmierci się nie doczekam tej torby,bo w między czasie słoneczniki gdzieś jej się zapodziały.
 Aż wreszcie ją mam!
Jest dość spora,około 45 cm na 34 cm,ale wszystkie skarby i zakupy pomieści.
 Tu widać jaka to kanwa i że słoneczniki są wyszyte a nie malowane.
W środku jest jedna szersza kieszonka i mała,czyli portfel nie będzie się pałętał gdzieś na dnie a i telefon ma swoje miejsce.
Przy okazji pochwalę się talentem mojej córki i kto chętny może zajrzeć do jej galerii na Unikalnych.
http://www.unikalni.pl/artysta.php?id=277 
Ma tam torby,etui na telefon,fartuszki i inne drobiazgi,które szyje z dość ciekawych materiałów.
http://de.dawanda.com/search/search?as=&q=tatauta   Tutaj można zobaczyć jej inne wyroby.
Patrząc na to wszystko co Ona tworzy,trzeba przyznać że ma dziewczyna talent......po mamusi ;-)

I to by było na tyle mojego chwalenia się,teraz biorę torbę i idę chwalić się po wsi ;-)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i komentujących.

piątek, 11 maja 2012

Kto zgadnie ?

Jak w tytule,kto zgadnie co teraz wyszywam?
Obraz ten swego czasu wyszyłam i podarowałam w dowód wdzięczności szefowej sklepu,w którym kiedyś pracowałam.Pomogła mi gdy mój śp.mąż ciężko chorował, a i teraz czasami korzystam z jej uprzejmości.Rozmawiając ostatnio z nią,pochwaliła się że znajomi bardzo podziwiają jej obraz i chciałaby podarować jednej osobie taki sam,czyli poprosiła mnie bym wyszyła go jeszcze raz...więc wyszywam.Tylko tym razem nie ja będę go oprawiać tylko Ona sama da go do oprawy.
 16 czerwca mój zakład organizuje jak co roku piknik zakładowy,który odbędzie się w Małych Sworach.Organizowana jest loteria,na której można zawsze coś wygrać,chociażby drobnostkę.W zeszłym roku udało mi się wygrać lodówkę turystyczną i gruntowe sprzątanie samochody w myjni.W tym roku i ja postanowiłam coś podarować na tą loterię,a jest to oprawiony obrazek tej oto kaczuchy.Do tej pory wisiała w kącie nie widoczna,więc może teraz będzie u kogoś wisiała na poczesnym miejscu.
 Pogoda dopisuje więc większość czasu przesiaduję na działce,jak to mówię...idę oczy leczyć.Kiedyś siałam dużo warzyw,ale teraz bardziej rekreacyjnie przesiaduję na działce.W tym roku powiększyłam trawnik by jak najmniej się narabiać,pielić,podlewać.
Najpierw musiałam się trochę narobić by przygotować grunt pod trawnik,ale już mam trawkę posianą,teraz tylko czekać aż wzejdzie.
Bzy już niedługo rozkwitną w całej okazałości,kwiecia będzie więcej niż w zeszłym roku.Nawet biały bez w tym roku zakwitnie.


Jeszcze posiać trochę bobu,fasolki i słodkiej kukurydzy i można odpocząć.Będę chodziła na działkę tylko w celach leczniczych ;-))) czyli będę leczyć oczy patrząc na różnego rodzaju zielenie.
 Pozdrawiam serdecznie zaglądających i odwiedzających me skromne progi.

piątek, 27 kwietnia 2012

Promem do Szwecji...i z powrotem.

 W pracy organizowano wycieczkę promem do Szwecji...no to się zapisałam,a co tam za darmochę żal byłoby się nie załapać.No i popłynęłam..










 Szkoda że nie wiedziałam wtedy tego co wiem teraz.A wiem że kasiory trza brać i to sporo jak się chce jakieś bezcłowe zakupy zrobić...Perfumy od 50 zł wzwyż,czekolada 7zł.Chcesz wypić piwko...zabulisz 16zł.A ja nie kasowna więc pozostało mi tylko to co w ramach biletu oferują.Choć i to nie mało...jedzonko full wypas,aż nie wiadomo za co się brać.Na raki się nie skusiłam ale kawioru spróbowałam,jak dla mnie żadna rewelacja.Bardziej smakowała mi rybka pod każdą postacią.
 Na horyzoncie widać już Szwecję a konkretnie Karlskronę.Szkoda że pogoda nie za bardzo..mgła,ale i tak było co podziwiać.Wysepki maleńkie a na nich zabudowania...jak tam można wytrzymać w czasie sztormu to tylko ich mieszkańcy wiedzą,Nie wiem czy chciałabym tam mieszkać....chyba nie! Na pewno NIE....nie umiem po Szwecku ;-)))
W drodze powrotnej towarzyszyło nam słoneczko.


Większość czasu spędziłam na górnych pokładach podziwiając bezmiar wód.W trakcie tych wędrówek złapałam pasażera na gapę.Nawet się nie ukrywał i wraz ze mną podziwiał widoki.

Dopływając do Gdyni dopadła nas mgła,choć w samym porcie już było przejrzyście.Po drodze dogonił nas inny prom.Przed wpłynięciem do portu skręcił na Gdańsk.Wycieczka była udana mimo tej drożyzny....wybawiłam się,najadłam rarytasów i oczy nacieszyłam pięknymi widokami.
Ostatnio zaniedbuję coś te moje robótki,wszystko idzie mi jak krew z nosa.Udało mi się jak na razie ukończyć te maleństwa,choć pomysłu jak je oprawić jeszcze nie mam,ale wiem gdzie bym chciała je mieć powieszone.
Zastanawiałam się co by już przestać prowadzić tego bloga,ale koleżanka powiedziała...co Ci szkodzi choć raz na miesiąc pochwalić się swoimi duperelami....więc się chwalę,ot taka ze mnie chwalipięta.
Pozdrawiam zaglądających i komentujących te moje wypociny.
A teraz spadam na działkę!!!

niedziela, 8 kwietnia 2012

Jestem i....dziękuję!

 Jestem,jestem...jeszcze na tym świecie ;-) pogłoski o moim zejściu były mocno przesadzone ;-) To był żart jak się większość domyśla....prima aprilisowy.
Wszystkim składam serdeczne życzenia świąteczne,smacznego jajka,obfitego dyngusa i niech zajączek progi Waszych domów z prezentami odwiedzi!  
 Nie mam czym się za dużo pochwalić bo cała robótkowa robota leżała odłogiem. Ale muszę pochwalić się przepiękną kurką,która zawitała do mnie tuż przed świętami,jest to prezent od Uli-Trilli.Bardzo,bardzo dziękuję Ci Uleńko,Twoja przesyłka była dla mnie całkowitym zaskoczeniem.Na szybkiego zrobiłam dekorację świąteczną i kurka pięknie się prezentuje w śród zeszłorocznych zakupionych od Kamili z Koczały- http://joncikowo.pl/   tu możecie zobaczyć co ta dziewczyna potrafi.
 A tu jeden z powodów nie pokazywania się w krainie blogierów.Pierwszy powód to moja choroba i pobyt w szpitalu,ale jak już powyżej pisałam będę żyła.Drugi powód to przyjazd wnuków.Moja wnusia już duża panna i jak sama mówi ma "Adechadecha" i chyba oprócz tego cierpi na jakieś robactwo w dupsku bo ani minuty nie usiedzi w spokoju,broi jak stado urwisów i milczy tylko wtedy gdy śpi,bo jedząc też gada.
A to jej braciszek Roni, grzeczne dziecko ale dopiero od dzisiaj....do tej pory dał też popalić,ząbki mu wychodziły i niestety marudny i płaczliwy był ponad miarę.  
Dziękuję ! mimo mojej nieobecności, za zaglądanie tu.
Dziękuję Uleńce za miły prezent!

czwartek, 16 lutego 2012

Piękna zima za oknem,a ja już o Wielkanocy myślę.W niedzielę zmusili mnie do rozebrania choinki i tak pusto w domu się zrobiło,więc szybko wyszywam jajeczka by jakoś tą pustkę zapełnić i na pewno z trzy tygodnie przed świętami zawisną w oknie.
Córka kupiła mi na allegro kanwę kremową ze złotą nitką,bardzo sztywną,na igielniki się nie nadaje.Coś trzeba było na niej wyszyć,więc wyszyłam takie to jajka Wielkanocne...pisanki.
 Ty widać dość dobrze tą złotą błyszczącą się nitkę.


Tak wygląda w dużym przybliżeniu.Mam już wyszytych około 12 sztuk.Teraz czekam na specjalną przesyłkę z materiałem na wykończenie drugiej strony,wtedy tylko dodać kontury przyszywając z drugiej strony odpowiedni wzór i pisanki Wielkanocne nie do zdarcia ;-)))
To ogromne jajko tez już mam wyszyte i od razu piszę że kokardy nie będzie...będzie ozdobą na okno a nie następny obraz na ścianę.
Ostatnio dopadło mnie lenistwo,i jakoś mało wydajna jestem,więc tylko tyle udało mi się stworzyć...ale jak to się mówi "byle do wiosny" choć podejrzewam że na wiosnę wydajna będę ale na działce.Krety zrujnowały mi trawnik i czeka mnie tam dużo pracy i potu by jakoś doprowadzić go do stanu używalności.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających i komentujących w me skromne progi.

środa, 18 stycznia 2012

Zima

 Wreszcie zawitała zima w moje okolice,świat od razu zrobił się ładniejszy,czystszy.To obraz zimy z okna kuchni,bo niestety na spacer się nie wybrałam ze względów zdrowotnych :-))) aż wstyd się przyznać ale w tych dniach dopadła mnie grypa żołądkowa i krążyłam między łóżkiem a toaletą.

 A żeby nie było tylko o mnie to chwalę się zaczętą robótką.W założeniu ma to być jajko Wielkanocne...myślę że do świąt zdążę choć wyszyć bo na oprawę to znając swoje lenistwo poczeka do przyszłych świąt ;-)))
Tak jak ten bieżnik.Zaczęłam go...chyba z trzy lata temu,i wreszcie doczekał się ukończenia.
Wygląda jak psu z gardła wyjęty,ale jeszcze tylko go wyprać,wykrochmalić,wyprasować i na przyszłe święta Bożego Narodzenia jak znalazł hihihi


Coś  ostatnio lenistwo u mnie zagościło na całej lini...za nic nie chce mnie opuścić,jajko w żółwim tempie wyszywam,a jak jest możliwość nie wyszywać to z miłą chęcią ciskam w kąt i leży se tak biedactwo nawet 2-3 dni.
W swojej głupocie dałam się wrobić w zastępstwo za koleżankę i mimo że pracy w mojej firmie mam więcej niż w zeszłym roku,to jeszcze za nią od dziś będę bank obrabiać hihihihi ...no wiecie...sprzątać ;)
Dobrze że to tylko kilka dni,chyba wytrzymam.
    Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i zaglądających!!!!

wtorek, 3 stycznia 2012

Wróciłam!

 Wróciłam zmęczona ale zadowolona z tego pobytu z wnukami.Wnuczka jest taka żywa że chyba diabeł by za nią nie nadążył,tak że nabiegałam się za nią i nagadałam bo ciekawa wszystkiego.

Kilka migawek ze spaceru po Berlinie....
Głowna ulica ustrojona,rozświetlona.Tak z kilka kilometrów takiego spaceru i wiem że mam nogi i czuję każdy mięsień i każdą kostkę tych nóg.
 Piękny siedzący, rozświetlony Mikołaj.
Chwilka wytchnienia na poprawienie czapeczki wnuczki.Dobrze że trafiliśmy na dwa duże porcelanowe niedźwiedzie na których można było posadzić wnuczkę.
 Szkoda że ten duży bałwan nie jest ze śniegu.
Na koniec przysiedliśmy z św.Mikołajem na ławeczce.koło domu towarowego SATURN.
Udała się wycieczka po ulicach Berlina,dzieci zmęczone poszły szybko spać i można było sobie odpocząć i porozmawiać z córko przy lampce wina.
Pogodę miałam tam wyśmienitą,cieplutko słonecznie,deszczowo.....czyli trochę słońca,trochę deszczu :-))))
Po takiej dawce wrażeń ciężko wrócić do rzeczywistości,więc jak na razie igły i nici leżą sobie i odpoczywają.